Śliczna, pamiętająca o dobrych uczynkach Sofia wydaje się urodzoną kandydatką na księżniczkę. Agata, dziwaczna nieładna, jest przez wszystkich uważana za wiedźmę. Gdy więc obie dziewczynki zostają porwane do bliźniaczych szkół kształcących dobrych i złych bohaterów baśni, wydaje się jasne, która z nich gdzie trafi. Dlaczego więc następuje pomyłka? I czy na pewno jest to pomyłka?
Pisarz w bardzo oryginalny i nowatorski sposób wykorzystał klasyczne motywy, kreując tym samym bardzo ciekawy magiczny świat dla swojej powieści. Klimat jak z baśni braci Grimm jest mroczny, nie brakuje jednak magii znanej z Harry'ego Potter'a. Autor ma bardzo lekkie pióro i niesamowitą wyobraźnię. Wartka akcja, niespodziewane zwroty akcji, walka Dobra ze Złem, gdzie nie ma się pewności czy Dobro jest faktycznie dobrem a Zło złem- pisarz wie jak wciągnąć czytelnika w wykreowany przez siebie świat.
(...) Fabuła jest co prawda przewidywalna, ale z przyjemnością śledziłam perypetie dziewczynek, próbujących zmienić swoje przeznaczenie i odnaleźć swoje prawdziwe ja. Interesujące są główne postacie powieści. Sofia która marzy o swoim księciu i szczęśliwym zakończeniu, stara się spełnić jak najbardziej dobrych uczynków, a w gruncie rzeczy w swym zachowaniu brakuje jej szczerości i jest okropną egoistką. Agata pod maską cynizmu i sarkazmu ukrywa swoje dobre serce. Tak wiec z punktu widzenia naszych bohaterek przypadkowa zamiana miejsc, wcale przypadkowa nie była. "Akademia Dobra i Zła" to powieść z morałem, jak na prawdziwą baśń przystało. Świat nie jest dobry ani zły, czarny ani biały, pełny jest odcieni szarości. Nikt nie rodzi się dobry albo z gruntu zły, to tak naprawdę od nas zależy którą ścieżkę wybierzemy. "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu", nie liczy się to co widać na pierwszy rzut oka, żeby ujrzeć dobro trzeba zajrzeć głębiej, to właśnie próbuje przekazać autor w swojej powieści. Książka z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom baśni i fantasy. Bardziej tym młodszym. Tym nie-nastoletnim powieść Somana Chainani też do gustu przypadnie szczególnie tym lubiącym nieoczywiste wariacje na temat baśni. Marta Ciulis- Pyznar
Kolejna przeczytana przeze mnie książka znów spełniła swoje zadanie i totalnie pokręciła mi myśli. Pomimo tego, że siedzę nad recenzją już cztery godziny, to nadal nie mam jeszcze nic, oprócz niewinnego tytułu książki, który skrywa naprawdę niesamowitą i pełną humoru historię. Czy kiedykolwiek ktoś zastanawiał się jak powstają baśnie? Te magiczne i pełne tajemnic opowiadania to tak naprawdę zasługa „Akademii Dobra i Zła”,
(...)która prowadzi rekrutację dzieci. Niektóre z nich stają się czarnymi charakterami, a niektóre prawdziwymi bohaterami. Gdy jednak do szkoły przybywają dwie dziewczyny, które trafiają do całkiem innych szkół niż sądziły, czy może teraz w baśni w końcu wygra zło? „Akademia Dobra i Zła” już od samego początku, kiedy trzymałem ją w rękach i kartkowałem strona po stronie, wywołała we mnie mieszane uczucia, przez co sam nie wiedziałem jak mam ocenić pozycję, która z jednej strony zachwyca, a z drugiej wręcz drażni. Po pierwsze sama okładka przywołała mi na myśl zwyczajną książkę dla dziewczynek, do której trzeba być przygotowanym mentalnie, a najlepiej, gdy ma się dziesięć lat i lubi kucyki. Natomiast opis książki, tak niesamowity i naprawdę zaciekawiający, w zestawieniu z oprawą graficzną wzbudził w mojej głowie cienie wątpliwości, toteż pozostało mi jedynie wstrzymać rozgrzane idee oraz spostrzeżenia i zająć się czytaniem, by choć moja wyobraźnia subiektywnie oceniła powieść. „Akademia Dobra i Zła” to książka, którą niebywale zapamiętam na bardzo długo, bo gwarantowała mi codzienną dawkę uśmiechu i odkrywanie szczelnie zamkniętego świata, który powoli ujawniał przede mną swoją majestatyczną postawę pełną magii, tajemniczości i niezwykle trafionego humoru, który nadał powieści całkiem innego wyrazu, bardziej świeżego i przyjemniejszego dla czytelnika. Wraz z biegiem akcji zupełnie rzuciłem w niepamięć moje wcześniejsze wątpliwości w stosunku co do fabuły, która może się okazać dziecinną i zwyczajnie płytką. Historia Sofii i Agaty naprawdę mnie wciągnęła, mimo że jest stosunkowo prosta i nie wymaga od czytelnika nuty zrozumienia czy ciszy, by wszystko pojąć. Już od samego początku dziewczyny ukazały swoją oryginalność i dzięki temu powieść zmieniała się z rozdziału na rozdział, eksponując pomysłowość autora, która tryskała i wylewała się z lektury. Agata okazała się być taką dziewczyną, która jest najwyraźniej zbuntowana, woli samotność i czarne ubrania. Natomiast Sofia to istna księżniczka, która nie wyobraża sobie życia bez kosmetyków, długich różowych sukien i ogórków, poprawiających jej cerę. Wszystko jednak zmienia się, kiedy te dwa mocne charaktery się spotykają i zostają porwane do akademii dla bohaterów baśni. Jedna z dziewczyn od zawsze marzyła o byciu księżniczką, zaś druga o tym, by wreszcie jej kot, nazwany Rozpruwaczem, odgryzł głowę kolejnemu ptakowi. Jednak nic nie poszło po ich myśli. Sofia trafiła do Akademii Zła, gdzie pielęgnuje się brzydotę i uczy dzieci jak zostać czarnymi charakterami, zaś zbuntowana Agata została przydzielona do Akademii Dobra, gdzie już na samym początku oburza wszystkie księżniczki swoim zachowaniem, bowiem prawie zjada latającą wróżkę i później puszcza bąka. Doprawdy nie da się przejść koło tej lektury obojętnie, nie zwracając uwagi na wspaniałą intrygę i fabułę obsypaną mocną dawką śmiechu. Wykreowani przez autora bohaterowie są tak realistyczni, że akcja książki pędzi z prędkością światła, trzymając czytelnika w takim napięciu, że zostaje dosłownie pochłonięty do innego świata, który staje się jego domem. Jak się później okazuje, nic nie dzieje się w naszym życiu przypadkowo, a wygląd zupełnie zmienia postać rzeczy. „Akademia Dobra i Zła” zapewnia każdej osobie lawinę płynnej adrenaliny dzięki szybkiej fabule, która swoją prostotą i brakiem zbędnego owijania w bawełnę trafia prosto do wyobraźni czytelnika i uzyskuje oczekiwany rezultat w postaci świetnej zabawy z lekturą. Fakt, że pozycja nawiązuje do tylu baśni, gdzie Kopciuszek chodził do jednej szkoły z Królewną Śnieżką i czasami spotykali Złą Czarownicę, wcale nie powinien odrzucać starszych czytelników, a wręcz odwrotnie. Uważam, że do tej książki potrzebny jest ogromny dystans, ale także wielka wyobraźnia. Tak jak mówiłem, książka ta nie jest zaszufladkowana dla dzieci, bowiem wątpię czy cokolwiek zrozumiałyby z tej historii i czy w ogóle by ją zapamiętały. Myślę, że tak nowo wykreowany przez autora świat, którego jeszcze w świecie literackim nie było powinien zainteresować rzesze czytelników, które gotowe są splądrować księgarnie. Mnie „Akademia Dobra i Zła” zapewniła wspaniałą zabawę, zupełnie oderwała od rzeczywistości i chlapnęła mi w oczy wspaniałą i słodką dziecinnością, której trochę mi brakowało. „Akademia Dobra i Zła” to prawdziwa przepustka do tajemniczego świata baśni, gdzie każdy staje się dzieckiem i przeżywa niezapomniane przygody pełne wrażeń i tajemniczych czarów. Moim zdaniem powieść ta w zupełności zasługuje na uwagę wszystkich czytelników, bo zaciera szarą rzeczywistość, zsyłając ogromne dawki humoru. Gorąco polecam!
Witaj w świecie (nie)zwykłej baśni. Jako mała dziewczynka uwielbiałam baśnie. Kto ich nie czytał. Jednak mimo to nie zawsze pragnęłam być Kopciuszkiem, Calineczką czy Królewną Śnieżką. Dlatego zanim zaczęłam czytać „Akademię Dobra i Zła” porwała mnie myśl, do której z tych szkół zakwalifikowano by mnie. Nie mogę tego jednoznacznie stwierdzić, dlatego też odpowiem dyplomatycznie: odnalazłabym się zarówno w Akademii Dobra,
(...)jak i Akademii Zła. A Ty do której z tych szkół należysz? „Tylko jeśli zniszczymy to, kim się nam wydaje, że jesteśmy, będziemy mogli docenić to, kim jesteśmy naprawdę.” Sofia to dziewczynka, która pragnie zostać księżniczką i mieć swoją baśń. By tak się stało musi być dobra, a co z tym idzie zachowywać się godnie, robić dobre uczynki, być piękną i dbać o siebie. Dziewczynka myśli, że tak właśnie jest, że teraz to ją Dyrektor Akademii Dobra i Zła porwie, i to ona zostanie królową i zdobędzie swojego księcia. Bo która dziewczynka zdoła jej dorównać w lepszych uczynkach? Kto jeszcze zaprzyjaźnił się z wiedźmą z cmentarza? Agata mieszka na cmentarzu i nie jest tak idealną dziewczynką jak Sofia. Wszyscy wiedzą, że jest inna. Ale Agata jest po prostu osobą, która nie lubi towarzystwa. Gdy Sofia zaczęła ją odwiedzać ta zapragnęła mieć przyjaciółkę, przyjaciółkę na dobre i złe, na zawsze. W końcu jednak nadszedł dzień, w którym miał zjawić się Dyrektor Akademii i porwać jedno dobre i jedno złe dziecko. Gdy Sofia została porwana, Agata rzuciła się jej na ratunek. Obie dziewczynki zostały wplątane w baśń, jednak to Agata trafiła do Akademii Dobra, a Sofia odtąd uczyła się w Akademii Zła. Takiego obrotu spraw dziewczynki się nie spodziewały, ale to dopiero początek ich przygód, ponieważ Baśniarz zaczął pisać nową baśń, baśń o dwóch dziewczynkach. Chyba muszę stwierdzić, że trochę się zawiodłam na tej powieści. Jednak wiem, że miałam w stosunku do niej duże wymagania, przez to całe show jakie zrobiono wokół książki. Nie lubię się tak nakręcać przed przeczytaniem, bo potem przychodzi właśnie niepotrzebne rozczarowanie. Pomysł na fabułę sam w sobie jest bardzo ciekawy, nowy, świeży. Ale… no właśnie pojawiło się w mojej głowie to „ale”, którego nie mogę się pozbyć. Może to przez bardzo młody wiek bohaterek, a może przez zakończenie, które nie do końca zaskakuje, a może właśnie przez ten brak zaskoczenia w całej powieści. Już na początku książki możemy dopatrzeć się złego charakteru Sofii, która część swoich dobrych uczynków po prostu wymuszała, co oznacza, że nie były szczere. Natomiast Agata odznaczała się niezwykłą skromnością i ukrywała pod maską sarkazmu i bezczelności prawdziwe dobro. Więc już po paru stronach wiemy, że niby przypadkowa zamiana dziewczynek w Akademii nie była wcale taka przypadkowa. Momentami zachowanie Sofii zaczęło mnie mocno irytować. Jednak tak się dzieje zawsze gdy czytam o złych uczynkach, kłamstwach i egoistycznym zachowaniu. Mimo tej przewidywalności książka pochłonęła mnie i bez trudu odnalazłam się w świecie baśni, świecie podzielonym na Dobro i Zło. Podobało mi się jednak jak autor wykreował bohaterów. Dwie skrajne postawy, które nawzajem się uzupełniały. Piękny baśniowy świat pobudza wyobraźnię. Oprawa graficzna książki zachwyca. Okładka od razu sugeruje nam zupełnie baśniową przygodę. Rysunki przy każdym z rozdziałów są przepiękne. Z jeszcze większym zaciekawieniem i niecierpliwością czeka się na następny rozdział. Znam ludzi, którzy uwielbiają rysunki w książkach i ja się zdecydowanie do nich zaliczam. Wiadomo, że każda baśń jest pouczająca i z pięknym morałem. Baśniowa Akademia jest godna polecenia dla każdego, kto lubi baśnie i pragnie od książki czegoś więcej niż tylko love story. Mimo paru rzeczy, które mnie nie porwały w stu procentach, to z chęcią sięgnę po następną część, by znowu przenieść się w świat baśni. A co do morału tej bajeczki, nie oceniajcie ludzi po wyglądzie, moje aniołeczki!
Nigdy wcześniej ani nigdy poźniej żadna książka nie porwała mnie tak, jak ta. No, mogłabym zrobić wyjątek dla kolejnych części tej sagi. Soman Chainani to prawdziwy mistrz w swoim pisarskim fachu. Agata i Sofia to przyjaciółki nie z tej ziemi. Dosłownie i w przenośni - las za światem to nie przelewki. Co cztery lata dwoje dzieci porywanych jest przez tajemniczego Dyrektora do Akademii Dobra i Zła, miejsca, do którego Sofia na przekór wszystkim chce trafić za wszelką cenę.
(...)Agata jest dla niej balastem, ale przyjętym z własnej woli, aby dowieść wszystkim, jaka jest jej natura. Hm... czy tak definiowane jest Dobro? Agata zaś rozmawia z Sofią z powodu samotności - jako czarnowłosa dziewczyna z cmentarza nie jest zbyt lubiana. Czy to sprawia, że jest zła? Mimo że dziewczyny różnią się od siebie absolutnie wszystkim a ich przyjaźń staje się mniej wiarygodna z każdą stroną, jest ona jak najbardziej prawdziwa. Pytanie tylko - jak wpłynie ona na Akademię Dobra i Zła? Książka cudowna i nieustannie zaskakująca. Polecam wszystkim czytelnikom, którzy tak jak ja zanurzają się w książki i nie chcą wypłynąć na powierzchnię. Wszystkim innym zresztą też... :)
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.3 (2024-11-28)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Wartka akcja, niespodziewane zwroty akcji, walka Dobra ze Złem, gdzie nie ma się pewności czy Dobro jest faktycznie dobrem a Zło złem- pisarz wie jak wciągnąć czytelnika w wykreowany przez siebie świat. (...)
Fabuła jest co prawda przewidywalna, ale z przyjemnością śledziłam perypetie dziewczynek, próbujących zmienić swoje przeznaczenie i odnaleźć swoje prawdziwe ja.
Interesujące są główne postacie powieści. Sofia która marzy o swoim księciu i szczęśliwym zakończeniu, stara się spełnić jak najbardziej dobrych uczynków, a w gruncie rzeczy w swym zachowaniu brakuje jej szczerości i jest okropną egoistką.
Agata pod maską cynizmu i sarkazmu ukrywa swoje dobre serce. Tak wiec z punktu widzenia naszych bohaterek przypadkowa zamiana miejsc, wcale przypadkowa nie była.
"Akademia Dobra i Zła" to powieść z morałem, jak na prawdziwą baśń przystało. Świat nie jest dobry ani zły, czarny ani biały, pełny jest odcieni szarości. Nikt nie rodzi się dobry albo z gruntu zły, to tak naprawdę od nas zależy którą ścieżkę wybierzemy.
"Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu", nie liczy się to co widać na pierwszy rzut oka, żeby ujrzeć dobro trzeba zajrzeć głębiej, to właśnie próbuje przekazać autor w swojej powieści.
Książka z pewnością spodoba się wszystkim miłośnikom baśni i fantasy. Bardziej tym młodszym. Tym nie-nastoletnim powieść Somana Chainani też do gustu przypadnie szczególnie tym lubiącym nieoczywiste wariacje na temat baśni.
Marta Ciulis- Pyznar
„Akademia Dobra i Zła” już od samego początku, kiedy trzymałem ją w rękach i kartkowałem strona po stronie, wywołała we mnie mieszane uczucia, przez co sam nie wiedziałem jak mam ocenić pozycję, która z jednej strony zachwyca, a z drugiej wręcz drażni. Po pierwsze sama okładka przywołała mi na myśl zwyczajną książkę dla dziewczynek, do której trzeba być przygotowanym mentalnie, a najlepiej, gdy ma się dziesięć lat i lubi kucyki. Natomiast opis książki, tak niesamowity i naprawdę zaciekawiający, w zestawieniu z oprawą graficzną wzbudził w mojej głowie cienie wątpliwości, toteż pozostało mi jedynie wstrzymać rozgrzane idee oraz spostrzeżenia i zająć się czytaniem, by choć moja wyobraźnia subiektywnie oceniła powieść.
„Akademia Dobra i Zła” to książka, którą niebywale zapamiętam na bardzo długo, bo gwarantowała mi codzienną dawkę uśmiechu i odkrywanie szczelnie zamkniętego świata, który powoli ujawniał przede mną swoją majestatyczną postawę pełną magii, tajemniczości i niezwykle trafionego humoru, który nadał powieści całkiem innego wyrazu, bardziej świeżego i przyjemniejszego dla czytelnika. Wraz z biegiem akcji zupełnie rzuciłem w niepamięć moje wcześniejsze wątpliwości w stosunku co do fabuły, która może się okazać dziecinną i zwyczajnie płytką. Historia Sofii i Agaty naprawdę mnie wciągnęła, mimo że jest stosunkowo prosta i nie wymaga od czytelnika nuty zrozumienia czy ciszy, by wszystko pojąć. Już od samego początku dziewczyny ukazały swoją oryginalność i dzięki temu powieść zmieniała się z rozdziału na rozdział, eksponując pomysłowość autora, która tryskała i wylewała się z lektury. Agata okazała się być taką dziewczyną, która jest najwyraźniej zbuntowana, woli samotność i czarne ubrania. Natomiast Sofia to istna księżniczka, która nie wyobraża sobie życia bez kosmetyków, długich różowych sukien i ogórków, poprawiających jej cerę. Wszystko jednak zmienia się, kiedy te dwa mocne charaktery się spotykają i zostają porwane do akademii dla bohaterów baśni. Jedna z dziewczyn od zawsze marzyła o byciu księżniczką, zaś druga o tym, by wreszcie jej kot, nazwany Rozpruwaczem, odgryzł głowę kolejnemu ptakowi. Jednak nic nie poszło po ich myśli. Sofia trafiła do Akademii Zła, gdzie pielęgnuje się brzydotę i uczy dzieci jak zostać czarnymi charakterami, zaś zbuntowana Agata została przydzielona do Akademii Dobra, gdzie już na samym początku oburza wszystkie księżniczki swoim zachowaniem, bowiem prawie zjada latającą wróżkę i później puszcza bąka. Doprawdy nie da się przejść koło tej lektury obojętnie, nie zwracając uwagi na wspaniałą intrygę i fabułę obsypaną mocną dawką śmiechu. Wykreowani przez autora bohaterowie są tak realistyczni, że akcja książki pędzi z prędkością światła, trzymając czytelnika w takim napięciu, że zostaje dosłownie pochłonięty do innego świata, który staje się jego domem. Jak się później okazuje, nic nie dzieje się w naszym życiu przypadkowo, a wygląd zupełnie zmienia postać rzeczy. „Akademia Dobra i Zła” zapewnia każdej osobie lawinę płynnej adrenaliny dzięki szybkiej fabule, która swoją prostotą i brakiem zbędnego owijania w bawełnę trafia prosto do wyobraźni czytelnika i uzyskuje oczekiwany rezultat w postaci świetnej zabawy z lekturą. Fakt, że pozycja nawiązuje do tylu baśni, gdzie Kopciuszek chodził do jednej szkoły z Królewną Śnieżką i czasami spotykali Złą Czarownicę, wcale nie powinien odrzucać starszych czytelników, a wręcz odwrotnie. Uważam, że do tej książki potrzebny jest ogromny dystans, ale także wielka wyobraźnia. Tak jak mówiłem, książka ta nie jest zaszufladkowana dla dzieci, bowiem wątpię czy cokolwiek zrozumiałyby z tej historii i czy w ogóle by ją zapamiętały. Myślę, że tak nowo wykreowany przez autora świat, którego jeszcze w świecie literackim nie było powinien zainteresować rzesze czytelników, które gotowe są splądrować księgarnie. Mnie „Akademia Dobra i Zła” zapewniła wspaniałą zabawę, zupełnie oderwała od rzeczywistości i chlapnęła mi w oczy wspaniałą i słodką dziecinnością, której trochę mi brakowało.
„Akademia Dobra i Zła” to prawdziwa przepustka do tajemniczego świata baśni, gdzie każdy staje się dzieckiem i przeżywa niezapomniane przygody pełne wrażeń i tajemniczych czarów. Moim zdaniem powieść ta w zupełności zasługuje na uwagę wszystkich czytelników, bo zaciera szarą rzeczywistość, zsyłając ogromne dawki humoru. Gorąco polecam!
Jako mała dziewczynka uwielbiałam baśnie. Kto ich nie czytał. Jednak mimo to nie zawsze pragnęłam być Kopciuszkiem, Calineczką czy Królewną Śnieżką. Dlatego zanim zaczęłam czytać „Akademię Dobra i Zła” porwała mnie myśl, do której z tych szkół zakwalifikowano by mnie. Nie mogę tego jednoznacznie stwierdzić, dlatego też odpowiem dyplomatycznie: odnalazłabym się zarówno w Akademii Dobra, (...) jak i Akademii Zła. A Ty do której z tych szkół należysz?
„Tylko jeśli zniszczymy to, kim się nam wydaje, że jesteśmy, będziemy mogli docenić to, kim jesteśmy naprawdę.” Sofia to dziewczynka, która pragnie zostać księżniczką i mieć swoją baśń. By tak się stało musi być dobra, a co z tym idzie zachowywać się godnie, robić dobre uczynki, być piękną i dbać o siebie. Dziewczynka myśli, że tak właśnie jest, że teraz to ją Dyrektor Akademii Dobra i Zła porwie, i to ona zostanie królową i zdobędzie swojego księcia. Bo która dziewczynka zdoła jej dorównać w lepszych uczynkach? Kto jeszcze zaprzyjaźnił się z wiedźmą z cmentarza? Agata mieszka na cmentarzu i nie jest tak idealną dziewczynką jak Sofia. Wszyscy wiedzą, że jest inna. Ale Agata jest po prostu osobą, która nie lubi towarzystwa. Gdy Sofia zaczęła ją odwiedzać ta zapragnęła mieć przyjaciółkę, przyjaciółkę na dobre i złe, na zawsze. W końcu jednak nadszedł dzień, w którym miał zjawić się Dyrektor Akademii i porwać jedno dobre i jedno złe dziecko. Gdy Sofia została porwana, Agata rzuciła się jej na ratunek. Obie dziewczynki zostały wplątane w baśń, jednak to Agata trafiła do Akademii Dobra, a Sofia odtąd uczyła się w Akademii Zła. Takiego obrotu spraw dziewczynki się nie spodziewały, ale to dopiero początek ich przygód, ponieważ Baśniarz zaczął pisać nową baśń, baśń o dwóch dziewczynkach.
Chyba muszę stwierdzić, że trochę się zawiodłam na tej powieści. Jednak wiem, że miałam w stosunku do niej duże wymagania, przez to całe show jakie zrobiono wokół książki. Nie lubię się tak nakręcać przed przeczytaniem, bo potem przychodzi właśnie niepotrzebne rozczarowanie. Pomysł na fabułę sam w sobie jest bardzo ciekawy, nowy, świeży. Ale… no właśnie pojawiło się w mojej głowie to „ale”, którego nie mogę się pozbyć. Może to przez bardzo młody wiek bohaterek, a może przez zakończenie, które nie do końca zaskakuje, a może właśnie przez ten brak zaskoczenia w całej powieści. Już na początku książki możemy dopatrzeć się złego charakteru Sofii, która część swoich dobrych uczynków po prostu wymuszała, co oznacza, że nie były szczere. Natomiast Agata odznaczała się niezwykłą skromnością i ukrywała pod maską sarkazmu i bezczelności prawdziwe dobro. Więc już po paru stronach wiemy, że niby przypadkowa zamiana dziewczynek w Akademii nie była wcale taka przypadkowa.
Momentami zachowanie Sofii zaczęło mnie mocno irytować. Jednak tak się dzieje zawsze gdy czytam o złych uczynkach, kłamstwach i egoistycznym zachowaniu. Mimo tej przewidywalności książka pochłonęła mnie i bez trudu odnalazłam się w świecie baśni, świecie podzielonym na Dobro i Zło. Podobało mi się jednak jak autor wykreował bohaterów. Dwie skrajne postawy, które nawzajem się uzupełniały. Piękny baśniowy świat pobudza wyobraźnię.
Oprawa graficzna książki zachwyca. Okładka od razu sugeruje nam zupełnie baśniową przygodę. Rysunki przy każdym z rozdziałów są przepiękne. Z jeszcze większym zaciekawieniem i niecierpliwością czeka się na następny rozdział. Znam ludzi, którzy uwielbiają rysunki w książkach i ja się zdecydowanie do nich zaliczam.
Wiadomo, że każda baśń jest pouczająca i z pięknym morałem. Baśniowa Akademia jest godna polecenia dla każdego, kto lubi baśnie i pragnie od książki czegoś więcej niż tylko love story. Mimo paru rzeczy, które mnie nie porwały w stu procentach, to z chęcią sięgnę po następną część, by znowu przenieść się w świat baśni.
A co do morału tej bajeczki, nie oceniajcie ludzi po wyglądzie, moje aniołeczki!
Agata i Sofia to przyjaciółki nie z tej ziemi. Dosłownie i w przenośni - las za światem to nie przelewki. Co cztery lata dwoje dzieci porywanych jest przez tajemniczego Dyrektora do Akademii Dobra i Zła, miejsca, do którego Sofia na przekór wszystkim chce trafić za wszelką cenę. (...) Agata jest dla niej balastem, ale przyjętym z własnej woli, aby dowieść wszystkim, jaka jest jej natura. Hm... czy tak definiowane jest Dobro? Agata zaś rozmawia z Sofią z powodu samotności - jako czarnowłosa dziewczyna z cmentarza nie jest zbyt lubiana. Czy to sprawia, że jest zła? Mimo że dziewczyny różnią się od siebie absolutnie wszystkim a ich przyjaźń staje się mniej wiarygodna z każdą stroną, jest ona jak najbardziej prawdziwa. Pytanie tylko - jak wpłynie ona na Akademię Dobra i Zła?
Książka cudowna i nieustannie zaskakująca. Polecam wszystkim czytelnikom, którzy tak jak ja zanurzają się w książki i nie chcą wypłynąć na powierzchnię. Wszystkim innym zresztą też... :)